Strategia Jedzenia

Emilia Piotrowska – Strategia Jedzenia

Czasem biznes zaczyna się… od kuchni babci, wakacji pełnych gotowania i pytań o to, jak jedzenie wpływa na nasze zdrowie i codzienność.

Tak swoją drogę rozpoczęła Emilia Piotrowska, dietetyczka dziecięca i twórczyni marki Strategia Jedzenia. Stacjonarnie w Łodzi, ale i online, pomaga rodzicom i dzieciom zmieniać nawyki żywieniowe, pokonywać trudności związane z jedzeniem i uczyć się, że posiłki to nie tylko kalorie, ale także emocje, relacje i poczucie bezpieczeństwa.

Jej historia to podróż od gastronomii, przez korporację i chorobę, aż do miejsca, w którym pasja spotkała się z misją. Dziś Emilia nie tylko wspiera rodziny w trudnych procesach zmiany, ale także daje im coś znacznie cenniejszego, poczucie, że nie są w tym sami.

W wywiadzie opowiada o odwadze, chwilach zwątpienia, sile wsparcia i o tym, dlaczego czasem najlepszą radą jest po prostu: „Bój się i rób”.

Co mówisz, gdy pytają czym się zajmujesz?

Jestem dietetyczką dziecięcą. Pomagam rodzicom i dzieciom pokonywać problemy i trudności związane z jedzeniem. Prowadzę konsultacje, terapię karmienia oraz rodzinne procesy zmiany nawyków żywieniowych. Jakiś czas temu stworzyłam markę Strategia Jedzenia. Działam stacjonarnie w Łodzi oraz online.

Od czego się zaczęło? Czy to był plan, przypadek, pasja czy może akt desperacji z domieszką intuicji? Pamiętasz ten moment, kiedy powiedziałaś sobie, idę w to?

Zawsze lubiłam gotować. Nauczyłam się wszystkiego spędzając wakacje u babci. Jedzenie i czas spędzony przy stole zawsze był bardzo ważny. Moje życie zawsze kręciło się wokół jedzenia. Nawet przez parę lat prowadziłam firmę w branży gastronomicznej, ale z czasem z tego zrezygnowałam i pracowałam na różnych biurowych stanowiskach. Kilkanaście lat temu zostałam mamą. Mój syn miał alergie i atopowe zapalenie skóry. Lekarze ciągle proponowali sterydy. Zaczęłam czytać i szukam różnych alternatyw. Testowałam różne naturalne rozwiązania, które w połączeniu z dietą, miały świetne efekty. Po jakimś czasie uporaliśmy się z tym problemem.

Z racji tego, że cierpię na różne choroby autoimmunologiczne, zaczęłam bardzo zwracać uwagę na to co i jak jem i okazało się, że zdrowe żywienie może znacząco podnieść moje samopoczucie i jakość życia. Czytałam, szukałam nowych informacji, wtedy jeszcze głównie w źródłach obcojęzycznych bo u nas ten temat nie był jeszcze tak popularny jak teraz.

Po kilku latach zaszłam w drugą ciążę, która była zagrożona, musiałam leżeć. Ale jak to tak, leżeć i nic nie robić? Zrobię jakieś kursy z dietetyki, tak dla siebie. I tak się stało.

Lata mijały, dzieci podrosły i wtedy postanowiłam, że będę robiła karierę. Zajęłam się marketingiem w korporacji.
Po roku życia w biegu i stresie, mój organizm powiedział STOP. Moja autoimmunologia odezwała się na tyle, że
wylądowałam w szpitalu. To właśnie wtedy stwierdziłam, że wszystkie znaki na ziemi i niebie wskazują, że trzeba zacząć robić coś swojego. Postawiłam wszystko na jedną kartę, skończyłam studia i w końcu robię to co kocham.

Jak wygląda Twój biznesowy dzień? Ale tak naprawdę.

Bardzo różnie. Czasami nie ma mnie cały dzień, czasami pracuję w domu od rana do nocy, a czasami mam sporo luzu, o ile tak można nazwać czas spędzony w domu, w którym mieszkam z 3 facetami… Ten luz to bardzo często planowanie i gotowanie posiłków czy zakupy z dzieciakami. Ale za to właśnie cenię prowadzenie własnej firmy. Dzieci są dla mnie ważne i cenię sobie elastyczność, którą daje mi praca. Oczywiście, nie zawsze da się wszystko pogodzić, ale staram się.

One Woman Show,  ale czy naprawdę one? Czy czujesz się w tym sama? Czy masz swoją „sieć wsparcia” albo sposób na relaks, złapanie oddechu i dystansu?

Mój mąż zawsze dużo pracował, kiedyś dużo wyjeżdżał. Przyzwyczaiłam się, że mam sporo na głowie więc jestem bardzo samodzielna. Oczywiście czuję duże wsparcie od bliskich i przyjaciół. To dużo.
Nie ukrywam też, że posiadanie w domu nastolatków, którzy podążają za trendami i technologią było dla mnie na początku bardzo pomocne. Zaczynałam będąc już sporo po „40”. Wchodzenie do świata online, kręcenie rolek, montaż… było dla mnie dużym wyzwaniem i tu wiedza i wsparcie synów bardzo mi się przydała.

Jeśli chodzi o dystans i złapanie oddechu. Moim zdaniem to podstawa, której powinien nauczyć się każdy człowiek. I nie chodzi mi tu o urlop czy jakieś specjalne okazje. Czasami trzeba nawet rzucić wszystko i wyjść, przewietrzyć
głowę, znaleźć chwilę dla siebie, iść na spacer czy wziąć kąpiel. Wiele osób, szczególnie kobiet, nie umie efektywnie odpoczywać. Co ciekawe nie umiemy też czytać sygnałów płynących z naszego ciała.

Bóle głowy, problemy ze snem, chroniczne zmęczenie, to wszystko takie małe ostrzeżenia od naszego organizmu, które niektórzy bagatelizują latami. Jeśli szanujesz swoje ciało, które jest Twoim domem, musisz o nie zadbać. Nie tylko o dietę, ale i o zdrowe nawyki. Tego też uczę.

Czy łapiesz momenty zwątpienia? Takie, w których  myślisz „po co mi to było?”. Co wtedy robisz?

Oczywiście. Prowadzenie własnego biznesu to rollecoaster. Mój start był nieplanowany, zaczynałam bez zaplecza finansowego. Wszystko musiałam robić sama. Miałam pojęcie o marketingu, pisaniu postów, ale innych rzeczy musiałam się nauczyć, zresztą uczę się do tej pory. Jestem perfekcjonistką, potrafię 10 razy poprawiać ulotkę czy ofertę…

Mam momenty zwątpienia, ale trwają bardzo krótko. Myślę wtedy,  tyle już zrobiłaś i co, teraz to zostawisz? Zresztą, moja praca to mocno uogólniając niesienie pomocy innym i to daje chyba największego kopa. Kiedy pracujesz z rodziną tygodniami, nawiązuje się pewna więź, relacja. Lubimy się z pacjentami. Te spotkania dają mi poczucie tego, że jestem potrzebna. Zresztą zmiany w sposobie jedzenia dzieciaków, radość rodziców, to chyba największa satysfakcja.

Strach ma wielkie oczy, a żyć za coś trzeba. Co robisz, gdy się boisz? Gdy masz do podjęcia niełatwe decyzje? Co Ci pomaga wytrwać? Albo przezwyciężyć momenty, gdy się wahasz?

My kobiety bardzo często ulegamy emocjom. Nadal mi się to zdarza, ale w trudnych momentach staram się poczekać, przespać z problemem. Z czasem życie zazwyczaj samo podsuwa jakieś rozwiązania. Czasami też rozmawiam z mamą, która jest dla mnie dużym wsparciem.

Jakie wartości są dla Ciebie ważne w tym, co robisz? Czy masz swoje motto, zdanie, które prowadzi Cię przez wzloty i spadki?

Najważniejsze jest dla mnie holistyczne i indywidualne podejście. Nie można pracować tylko nad dietą. Jedzenie
związane jest z naszymi emocjami, relacjami, przyzwyczajeniami, przeżyciami. Bardzo wiele dzieci, które mają za sobą trudne przeżycia związane z hospitalizacją, już od pierwszych dni kojarzą jedzenie z bólem lub czymś nieprzyjemnym. To potrafi się ciągnąć latami. Nie wystarczy podawać dziecku kanapek w kształcie serduszka czy
motylka żeby zaczęło jeść. Zmiana nawyków żywieniowych to wbrew pozorom bardzo szeroki i indywidualny proces.

Czym chcesz się pochwalić? To może być sukces, liczba, mail od klienta, który zapamiętasz do końca życia, albo coś, co zrobiłaś po raz pierwszy.

Współpracuję już od długiego czasu z pewną rodziną. Przyjeżdżają na wakacje do Polski, ale na stałe mieszkają w Stanach. Inna kultura, jedzenie, inne zasady na stołówkach szkolnych, inne produkty w sklepach i 9 godzin różnicy czasu. Na początku nie wiedziałam jak to rozegrać, trochę się miotałam. I któregoś wieczoru piszę sobie z tą mamą na WhatsApp, a ona wysyła mi wiadomość „Pani Emilio, cokolwiek Pani zdecyduje, zgadzam się, mam do pani zaufanie.” Te słowa zostały ze mną do dziś.

Co dalej? Co za rok lub pięć lat, co widzisz? Jakie masz cele?

Na pewno dopracowanie wielu procesów biznesowych, grupa docelowa, komunikacja i takie tam… Powoli dojrzewam do stworzenia jakiś produktów cyfrowych. Na początek ebook, z czasem może jakiś kurs.

Chciałabym też poprowadzić mentoring dla mam, ale nie taki stricte dietetyczny, ale coś w rodzaju grupy wsparcia.
Obserwuję, że wiele mam ma w sobie mechanizm, chciałabym zmian dla dziecka, ale się tego boję. Każda zmiana zaczyna się od naszego nastawienia. Na pierwszym spotkaniu prawie zawsze słyszę, „moje dziecko naprawdę prawie nic nie je, próbowaliśmy już chyba wszystkiego i nic…” Wiele mam obwinia się, że nie umiały nauczyć jeść swojego dziecka, to błąd. 

Przyczyna problemów z jedzeniem zawsze leży gdzieś głębiej, trzeba ją tyko znaleźć. Trzeba też zmienić myślenie. Jeśli myślisz, że się nie uda to się nie uda. Jeśli podejdziesz do zmiany z ciekawością, zaufaniem i nadzieją, kurcze, skoro komuś się udało, to dlaczego nam miałoby się nie udać, jeśli uwierzysz, że się uda, to się uda. Od tego trzeba wyjść, potem zostaje już tylko praca, konsekwentne działanie i Strategia Jedzenia. Chciałabym nauczyć mamy tej innej perspektywy myślenia.

Żałujesz czegoś? Decyzji, straconego czasu, okazji? A może niczego?

Czasami myślę, że byłoby mi łatwiej gdybym zaczęła kilka lat wcześniej. Ale tego nie wie nikt. Cieszę się z tego co mam i niczego bym nie zmieniła. Najważniejsze jest to, że idę do przodu. Czasami są to mikro kroki, ale zawsze to coś.

Jaka jedna rada poleciałaby od Ciebie do innych, którzy właśnie zaczynają?

Bój się i rób.

Czy masz swoje motto, a może  jest ktoś lub coś, bardzo Ci pomogło? Albo zmieniło Twój sposób myślenia? Mentor, podcast, książka, rozmowa, zdanie, które zapamiętasz na zawsze?

Chyba nie. Przerzuciłam już tyle książek i materiałów, że trudno powiedzieć. Zresztą w dietetyce ciągle coś się zmienia, musisz być na bieżąco, to ciągła nauka… Na pewno poradziłabym każdemu rodzicowi książkę „Uśmiechnij się, siadamy do stołu” Jaspera Julla, a właściwie nawet wszystkie jego książki.

Dziękuję Ci bardzo za podzielenie się swoją historią. Trzymam kciuki za Twoje projekty, ale także za Twoich małych i większych pacjentów, tych blisko, i tych rozsianych po świecie. Niech idzie ku lepszemu!

Paulina

Przydatne linki:

Emilia Piotrowska | LinkedIn

https://strategiajedzenia.pl/

Facebook Strategia Jedzenia

https://www.instagram.com/strategia_jedzenia/

Zapraszam do przestrzeni podcastowej:

Emilia Priotrowska w Biznesowy One Wo/Man Show 

Transkrypcja odcinka – Emilia Piotrowska – Strategia Jedzenia